Zenon Butkiewicz – dyrektor Departamentu Narodowych Instytucji Kultury w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Szanowni Państwo !
Chciałbym Państwu przedstawić informacje na temat jednego teatru. Oto jego podstawowe dane: jest to teatr dramatyczny, którego organizatorem jest miasto, teatr ten zatrudnia 90 pracowników, z czego 30 to pracownicy artystyczni, wśród nich jest 27 aktorów, z których 2/3 posiada wyższe wykształcenie artystyczne. 7 osób zajmuje się w teatrze sprzedażą : czyli marketingiem, promocją, organizacją widowni. Zarząd stanowią trzy osoby dyrektor naczelny, artystyczny i główny księgowy.
Przychody tego teatru to 7 mln. rocznie, w tym dotacja podstawowa organizatora wynosi 5,5 mln. Od 2007 r. wzrosła ona o 13%. Przychody ze sprzedaży stanowią 18% przychodów w ogóle (oznacza to zarazem 24 % dotacji). W tym samym okresie wzrosły o 18 %.
Koszty wynagrodzeń osobowych wraz ze świadczeniami społecznymi to 65% przychodów i w ostatnim czasie nie odnotowano tu istotnych zmian.
Teatr ten posiada własne pracownie, korzysta z outsourcingu w takich dziedzinach jak ochrona obiektu, sprzątanie, konserwacje (informatyka). W zakresie zlecania na zewnątrz usług scenicznych (np. produkcja dekoracji) z tej formy działania korzysta sporadycznie.
Teatrów przygotowuje rocznie 4-5 premier, gra w roku 267 przedstawień, z czego 10 % poza siedzibą, odwiedza go 49 tys. widzów.
Prowadzi działalność edukacyjną, organizuje jeden festiwal. Prowadzi współpracę zagraniczną w formie tzw. wymiany. Rzadko produkuje spektakle w systemie koprodukcji krajowej, a prawie wcale w koprodukcji zagranicznej.
Chcę zatem zapytać, czy jest na sali dyrektor tego teatru ?
Nikt się nie zgłosił…
Muszę zatem sam odpowiedzieć i przyznać, że pytanie to ma charakter retoryczny . Nie ma na sali dyrektora tego teatru, a zarazem wszyscy tu obecni są po trosze owym dyrektorem. Przedstawiłem bowiem wywiedziony z raportu obraz teatru w Polsce ułożony wedle najbardziej typowych cech.
Trzeba tu jeszcze dorzucić kilka szczegółów. Zestawienia pokazują, że
z reguły dotacje teatrów miejskich są niższe niż wojewódzkich, a te zaś są niższe niż w teatrach współprowadzonych. Większość teatrów dramatycznych jest prowadzona przez miasta, prawie wszystkie teatry lalkowe też są w lwiej części miejskie, zaś w kategorii teatry muzyczne są to zarówno teatry współprowadzone , wojewódzkie i miejskie.
Festiwale – tu nie sposób nie zauważyć , że tylko 1/3 ogólnej liczby teatrów nie organizuje żadnego festiwalu, a są i nawet teatry które organizują dwa festiwale w sezonie.
I jeszcze jedna uwaga. Dane o wzroście dotacji pochodzą z raportu, nie są bynajmniej przejawem urzędowego, ministerialnego optymizmu. Mówią one, że na przestrzeni lat 2007-2009 dotacje podstawowe organizatorów są wyższe o ok. 13 %. Natomiast z zapisów w innym miejscu ankiety wynika, że większość teatrów deklaruje, że w tym czasie dotacje malały i jest to tendencja nasilającą się na przestrzeni tych trzech lat. Warto więc spytać skąd ten pesymizm, wobec faktów, które pokazują obraz bardziej optymistyczny?
Raport nie dotknął rynku teatrów niepublicznych. Nie jest to zarzut pod adresem autorów, a jedynie konstatacja faktu, ale mówiąc o problemie modelu polskiego teatru trzeba uwzględniać otoczenie, w którym teatrom publicznym, instytucjonalnym przychodzi działać.
Teatrów niepublicznych w zasadzie nie ma. Nie ma ich w tym sensie, że nie mogą one działać na podstawie Ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej , bo przepisy tego aktu prawnego na to nie pozwalają. Owe antrepryzy
(użyjmy tu tego dawnego określenia) działają zatem w różnych formach: jako stowarzyszenia, fundacje, spółki i inne organizacje gospodarcze. Rozwijają się głównie w dużych miastach . Warszawa jest ich centrum w całej palecie możliwości : od teatrów stricte komercyjnych po teatry niezależne, poszukujące. Swoistą sensacją w stolicy był fakt, iż taki właśnie teatr z offu, nieinstytucjonalny został laureatem ostatniej edycji Feliksów – warszawskiej nagrody teatralnej. Teatry prywatne pojawiają się jeszcze w kilku innych dużych miastach, które możemy określić jako polskie metropolie. Ale poza nimi ich nie widać. Czy zatem ich tam nie ma ? Ależ są. Z jednej strony dojeżdżają tam propozycje komercyjne, z wielkim powodzeniem. Za bilety w słonej cenie, przy kompletach widzów prezentują rozrywkowe spektakle, w których występują przede wszystkim aktorzy znani z telewizyjnych seriali. Z tym zjawiskiem na pewno da się jakoś żyć i niej jest ono nowe. Działa w pełni blasku reflektorów i nikt nie zmusza widzów do udziału. Osobiście widzę w tym mutacje dawniejszych programów rozrywkowych typu „zgaduj-zgadula”, „wesoły autobus”, czy koncerty estradowe dedykowane „ludziom dobrej roboty”. Zaraz obok rozciąga się jednak istotnie groźna szara strefa. Są to wszelkiego rodzaju teatry dla dzieci i młodzieży szkolnej . I to jest prawdziwy problem: sala gimnastyczna, 9 rano, okna ledwie przysłonięte, zapach potu po wczorajszych zajęciach wf-u i to jest teatr? To już naprawdę wszystko jedno, czy grana jest Zbrodnia i kara, czy Szelmostwa lisa Witalisa. Wszystko jedno, ale raczej szelmostwa. Zjawisko to pozostaje zupełnie poza kontrolą : kryteria, misja, program – wolne żarty: w tym przypadku tanie myślenie i tanie bilety. Natomiast u części odbiorców, dodajmy uczestniczących pod przymusem szkolnym, w ten sposób rysuje się obraz teatru. Niekiedy na zawsze. Od lat bezsilnie przypatrujemy się temu procederowi.
Przed samorządami większych ośrodków stoi problem jak dotować instytucje pozarządowe, w tym te działające na polu teatru . System taki od kilku lat stworzyły władze Warszawy i jak wiem działa z on powodzeniem. Nieinstytucjonalne zespoły teatralne mogą otrzymywać trzyletnie granty na działalność. Inne ośrodki też muszą się zmierzyć z tym zagadnieniem . Obecność NGO w życiu artystycznym – jest to zjawisko nieodwracalne. Szerzej spoglądając, chcę poinformować Państwa, że z Programów Ministra czyli bezpośrednich dotacji udzielanych w trybie konkursu w roku 2010 większość pozytywnie zaakceptowanych wniosków pochodziło z organizacji pozarządowych . Ta tendencja już od kilku lat jest wyraźnie wzrostowa.
Procedowana od jesieni ub. roku tzw. ustawa deregulacyjna problemów związanych z modelem obecności organizacji pozarządowych w przestrzeni instytucji kultury nie porusza. Niemniej w dyskursie, który się wokół tych zagadnień toczy pojawiają się propozycje ustawowego określenia : niepublicznej instytucji artystycznej, instytucji artystycznej tworzonej na czas określony, czy instytucjonalnej grupy twórczej. Rozważaniom na ten temat towarzyszy świadomość, że zagadnienia z tym związane trzeba będzie rozwiązać w dalszej perspektywie prac legislacyjnych .
Na tym tle teatr publiczny, teatr instytucjonalny musi sobie odpowiedzieć: jaki jest, jaki musi być ( wobec istniejącego otoczenia), jaki powinien być – czyli jaka jest jego misja.
Definiując przyszłość teatru trzeba zapytać, czy teatr prowadzony przez województwo i przez miasto mają takie same zadania. Inaczej czy samorząd wojewódzki ma takie same zadania sferze kultury jak samorządy miast? Siecią teatrów dramatycznych, lalkowych i muzycznych jest objętych niespełna 40% mieszkańców kraju, czyli 60% mieszkańców Polski nie ma dostępu bezpośrednio do teatrów w miejscowościach, w których mieszka. Dotyczy to przede wszystkim bardzo licznej grupy miast liczących do 100 tys. mieszkańców, w których bez trudu można założyć , że są spore grupy potencjalnych odbiorców teatru. I do których warto dotrzeć.
Czy nie jest to ważne zadanie dla samorządu wojewódzkiego, czy nie wręcz ważniejsze niż bezpośrednie wypełnianie obowiązków organizatora instytucji artystycznej? Czy zatem nie warto podjąć myśli o restrukturyzacji sieci instytucji tego rodzaju ( teatrów, orkiestr, filharmonii) tak, aby większość z nich przyporządkować miejskim samorządom przy wsparciu województwa na konkretne działania wojewódzkie? Przecież obecny podział to zaszłość historyczna, Pamiętamy jak ten stan został wykreowany, w sposób dość przypadkowy i często arbitralny . Dziś w obowiązującej sytuacji prawnej nie jest on możliwy do zmiany ze szczebla centralnego, ale w skali województwa może warto się zastanowić, czy nie poddać weryfikacji tego podziału . Rozdzielić role: prowadzenie teatrów – to zadanie dla samorządów miejskich , a organizowanie życia teatralnego w regionie – to zadanie dla samorządów wojewódzkich. Czy wzorem programu Teatr Polska prowadzonego przez Instytut Teatralny nie można wykreować wojewódzkich programów objazdów teatralnych (również orkiestr symfonicznych ) ? Samorząd wojewódzki „kupowałby”, zapewne w trybie konkursu, spektakle (koncerty), które następnie byłyby prezentowane w mniejszych miejscowościach danego regionu. Taka działalność miałaby bez wątpienia korzystny wpływ na infrastrukturę tj. sale teatralne , pokazałaby braki, ale też stworzyła praktyczną okazję do nakreślenia planów zmian, w kontekście konkretnych potrzeb. To swoiste, teatralne „rozpoznanie bojem” może stanowić skuteczną formę nacisku na działania poprawiające niewystarczającą infrastrukturę. Jest to zresztą jeden z aspektów programu Teatr Polska.
Trzeba tu także dopowiedzieć, że w dokumentach projektujących plan prac Rady Unii Europejskiej na lata 2011-2014 wobec publicznych instytucji artystycznych stawia się jako zadanie: działanie na rzecz lepszego dostępu do kultury i działania sprzyjające włączeniu społecznemu ( priorytet A, tematyka nr 1). Przewiduje się stworzenie w latach 201-2102 katalogu dobrych praktyk dla publicznych instytucji kulturalnych i artystycznych.
Zarówno w raporcie, jaki i w wystąpieniach poprzedzających mój głos wspomniano zagadnienie statutów. Zauważano, że statuty na ogół są powtórzeniem wielu ogólników przepisanych , powtórzonych za ustawami i innymi regulacjami i na przykład zadania i cele teatrów w jednym mieście brzmią tak samo.
W mojej ocenie w nadchodzących czasach musimy zadbać, o rangę tego dokumentu i myśleć o nim jako o swoistej konstytucji każdego teatru. Raport potwierdza tezę, że jak dotąd większość teatrów traktuje statut niczym konstytucję państwa w czasach PRL-u: też była, ale lepiej było nie odwoływać się do jej zapisów. Dziś tę filozofię trzeba całkowicie zmienić. To statut jest miejscem gdzie należy wpisać misję teatru, jego profil, jego podstawowe zadania i formy w których będą one realizowane. Zgodnie z Ustawą o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej statut nadaje organizator, ale nie powinno się to obywać bez udziału samego zainteresowanego teatru. Jestem przekonany, także w świetle swego wieloletniego doświadczenia, że współpraca z organizatorem na etapie tworzenia statutu jest tyleż konieczna, co możliwa. W statucie jest miejsce na wzajemne określenie zadań organizatora ( samorządu) i teatru, które wspólnie mają realizować w służbie publicznej. Zwróćmy uwagę, że tylko kilka teatrów ma wpisane w statucie postanowienie, że swoją działalność opiera na stałym zespole artystycznym, a przecież to jest i będzie podstawowa forma działalności publicznego teatru instytucjonalnego. Dlaczego więc do takiego zapisu nie przywiązywane jest dość uwagi? Dodajmy zresztą od razu, iż bardziej szczegółowe rozwiązania nie powinny obarczać statutu. Mogą i powinny one znaleźć swoje miejsce w regulaminie organizacyjnym.
Ustawa deregulacyjna – nie będę mówił tu o szczegółach, bo wielokrotnie w różnych gremiach były one omawiane – chce dać narzędzia do tego, aby na zamienionym rynku usług kulturalnych, aby na tym rynku instytucja, publiczna instytucja artystyczna miała szansę konkurencji, aby była sterowalna, aby nie była zabetonowana w swoim etatyzmie, aby nakładała obowiązek na dyrektorów aktywnego kreowania zespołu, na artystów poczucie konkurencji rynkowej, ale też i świadomość, że etat w instytucji publicznej musi być pierwszym miejscem pracy.
Kontrakt dyrektorski nie tylko będzie określał czas kadencji dyrektora, ale i jego obowiązki i obowiązki organizatora wobec teatru. A powoływanie dyrektorów na czas określony ma stworzyć sytuację, w której będą tworzone konkretne plany działalności, na podstawie których oceniane i weryfikowane będą działania instytucji. Należy myśleć także o tym w kontekście zadaniowego planowania budżetu, co jest zasadniczą zmianą w sferze finansów instytucji kultury, sukcesywnie wprowadzaną.
Uważam, że lektura raportu, zawartych tam informacji przynosi wiele pożytecznej wiedzy zarówno dla teatrów i dla organizatorów. Pragnę zauważyć, że w ubiegłym roku ukazał się po raz pierwszy, przygotowany pod redakcja Doroty Buchwald ( jest tu na sali), rocznik Teatr w Polsce 2010 . Obecnie przygotowywana jest kolejna jego edycja. Zachęcam wszystkich tu obecnych na sali do współpracy z tym wydawnictwem Instytutu Teatralnego. Dla wspólnego pożytku. Nie zawsze dane statystyczne wyglądają przyjemnie, nie zawsze oddają w pełni istotę rzeczy, ale czytać je i studiować warto, tak samo jak warto w większym niż dotąd zakresie tworzyć ramy prawne instytucji w oparciu przede wszystkim o statuty.