30 proc. wzrost płac – oto główny postulat protestującej załogi Opery Bałtyckiej. Po dwóch latach bezskutecznego sporu ogłosili głodówkę. Wieczorem związkowcy zostali w asyście policji wyproszeni z Urzędu Marszałkowskiego. W chwili zamykania wydania przed budynkiem protestowały dwie osoby.
Światło w tunelu pojawiło się dopiero niedawno wraz z obietnicą dyrektora o przyznaniu podwyżek załodze Opery wraz z początkiem 2016 roku. Do zwiększenia płac wciąż jednak nie doszło. Wszystko, zdaniem związkowców, przez urzędnicze pismo, które trafiło ostatnio na biurko dyrektora, a w którego treści znalazł się jednoznaczny zakaz wnoszenia jakichkolwiek zmian w obecnych wynagrodzeniach z uwagi na wybór nowego dyrektora Opery.
- W końcu, gdy udało się nam dojść do porozumienia z dyrektorem Opery i mieliśmy otrzymać podwyżki, i tak niższe od tych, które postulowaliśmy, to zostały one zablokowane w wyniku interwencji przez Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego – mówi Krzysztof Rzeszutek, członek Komisji Zakładowej NSZZ “Solidarność” w Państwowej Operze Bałtyckiej.
Na całą sprawę urzędnicy patrzą jednak inaczej i zapewniają, że twierdzenie o zablokowaniu przez nich wyższych wynagrodzeń prawdą nie jest.
- Nie blokowaliśmy żadnych podwyżek. To jest decyzja dyrektora Weissa, do której ma pełne prawo, natomiast my mamy prawo nie zgodzić się na korektę planu pracy w bieżącym roku wynikającą z podwyżek, a polegającą na tym, że w ciągu całego roku Opera zagra 19 razy przy dotacji 16 mln. zł. Na to, jako organizator, zgodzić się nie możemy – przekonuje Władysław Zawistowski, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego. – Możemy zgodzić się na podwyżkę taką, jaką planuje dyrektor Weiss, pod warunkiem, że nie wpłynie to na tak drastyczne zmniejszenie ilości przedstawień.
Wkrótce jednak Marek Weiss-Grzesiński będzie już tylko byłym dyrektorem. Stanowisko po nim przejąć ma w sierpniu Warcisław Kunc.
- Przedstawiciele związków zawodowych sami uczestniczyli w procesie wyboru nowego dyrektora, w związku z tym w tej chwili wiązanie mu rąk i przeprowadzanie akcji, zanim dojdzie do spotkania z nowym dyrektorem, wydaje mi się nie najlepszym sposobem rozpoczęcia współpracy – komentuje Sławomir Kosakowski, dyrektor generalny Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku.
Związkowcy z NSZZ Solidarność z Państwowej Opery Bałtyckiej nie zamierzają jednak przez kolejne miesiące czekać na podwyżki. Od wczoraj prowadzą protest głodowy. – Dosyć mamy mówienia o tym, że kultura jakoś sobie poradzi. Ja już nie chcę pracować na dwóch, trzech etatach, nie po to, żeby sobie jeździć na Kajmany czy gdziekolwiek, tylko żeby żyć – mówi Krzysztof Rzeszutek.
Wieczorem związkowcy zostali w asyście policji wyproszeni z Urzędu Marszałkowskiego. W chwili zamykania wydania przed budynkiem protestowały dwie osoby.»
Ewa Andruszkiewicz
Polska Dziennik Bałtycki nr 51
02-03-2016